Dlaczego nie mogę schudnąć – czynniki rodem z psyche
Kiedy moje dzieciaki bawią się i w żywiole zabaw wszelakich uderzają się po główkach zawsze z
uporem maniaka tłumaczę im, że głowa to centrum dowodzenia. Starszy 4-ro latek poucza
nieopierzonego 2 latka, że … „tam jest mózg – centrum dowodzenia”. I da dewiza towarzyszy i
nam. Food Mood z samej nazwy to połączenie diety i psyche, ciała i głowy. I kiedy Kasia dba o
Waszą część diety, ja rozkładam na czynniki pierwsze stan psyche. I czasami kombinowania i
„szerlokowania” jest trochę. Bo „głowa” potrafi i pomóc i sporo „zepsuć”.
Jak więc jest z tymi czynnikami psychologicznymi w procesie chudnięcia?
Hmm ciężko jednoznacznie powiedzieć, że spowalniają proces utraty wagi ale można
jednoznacznie stwierdzić, że wpływają na stan zdrowia oraz na motywację do utrzymania
zachowań zdrowotnych. A dziś mowa w szczególności o przesadnej kontroli, radzeniu sobie oraz
radzeniu sobie ze stresem oraz wyczerpaniu woli.
Przesadna kontrola to chyba słowo klucz. Towarzyszy ona większości procesów
autoimmunizacyjnych, potęguje odczuwalność stresu, obarcza nas odpowiedzialnością, nie
pozwala na nudę, nie pozwala na relaks i na pewno nie dopuszcza „odpuszczenia sobie”. Zawsze
jest na 100%, czasami na 99%. Wszystko na tip-top. Dbałość o wszystko i wszystkich. I nawet jak
człowiek leży na glebie ze zmęczenia to właśnie „WAĆPANNA – ONA” każe wstać i zatroszczyć
się o wszystko i innych. I na pewno jest na bakier z komunikacją emocji, przyzwoleniem sobie na
słabość, smutek czy żal. Przesadna kontrola sprawia również, że pojawia się złość kiedy waga
nie chce iść w dół. Ba….nawet wyprzeda wydarzenia bo dzięki niej pojawia się lęk, że waga nie
pójdzie w dół. Przesadna kontrola ma towarzysza. STRES-a towarzysza. Zgrana para. Bo co jak
nie zdążę z projektem na czas? Bo co jak 4 a nie 5 w szkole? Co jak nie zdołam mu pomóc?
Dlaczego on jest taki smutny? Nie mam siły ale muszę o nią zadba. Przykłady można mnożyć.
Niestety! Wprowadza wiele stresu bo terminy, bo odpowiedzialność, bo, bo, bo. Ma w czterech
literach „higieniczny” styl życia bo terminy a nie spacer. A stres i tryb życia to jeden z
kluczowych elementów wpływających na stan jelit i będących „prowodyrami” procesów
autoimmunizacyjnych, które jak wiecie wpływają i na zdrowie, i na sylwetkę, i na samopoczucie.
I się zaczyna…
Zaczyna….bo przesadna kontrola wyczerpuje….po psychologicznemu – wolę, po fizjologicznemu
– nadnercza. Dla przykładu kobiety odchudzające się i kontrolujące wagę całe życie w momencie
przyjścia ponad normatywnego stresora jedzą na potęgę. Zajadają. Szperają po szafkach z
nadzieją na co nie co. I to nie genetyka a właśnie wyczerpana wola. Wyczerpana codziennym
kontrolowaniem tematy wagi i ciała…w momencie stresora mówi dość! A jeśli należysz do grupy
szczęściar, które wagę miały gdzieś i po prostu nie musiały się o nią martwić to w momencie
dużego stresu często Was zatyka. Nie jecie. Tak jest??
Nieadaptacyjne radzenie sobie to temat rzeka. Głęboki i szeroki i ze zmiennym nurtem. Mający
duży wpływ na nasze samopoczucie i stojący u progu poważnych zaburzeń jak depresja. A o tym
w kolejnej odsłonie.